Polemika z wypowiedzią wicedyrektora OKE w artykule Gazety Wyborczej na temat odwołań od ocenionych prac maturalnych
Od kilku tygodni w mediach trwa dyskusja na temat procesu odwołań od wyniku egzaminu maturalnego. Kwestia pojawiła się w zainteresowaniu opinii publicznej za sprawą raportu NIK, który wskazuje na poważne błędy popełniane przez egzaminatorów w trakcie sprawdzania prac maturalnych.
W związku z trwającą dyskusją medialną, 8 sierpnia w serwisie katowice.wyborcza.pl ukazał się artykuł pt. „NIK: Matury sprawdzane są nierzetelnie. Odwołań przybywa, bo maturzyści nie ufają egzaminatorom” autorstwa Magdaleny Warchala-Kopeć. W artykule tym pojawił się szereg skandalicznych w naszej opinii wypowiedzi autorstwa wicedyrektora Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie:
Apelowaliśmy do ministerstwa, aby ten czas [na złożenie wniosku o wgląd do pracy maturalnej – przyp. red.] skrócić do trzech miesięcy, ale resort się nie zgodził. I rzeczywiście, zdarza się, że ktoś ni z tego, ni z owego w grudniu życzy sobie wglądu do swojej pracy. Nie wiem, jaki jest tego powód. Może chodzi o to, żeby zrobić sobie zdjęcia na pamiątkę? – Krzysztof Słomczyński, wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie.
Uznajemy za niedopuszczalne krytykowanie uczniów za to, że korzystają ze swojego prawa do zweryfikowania egzaminów, nawet jeżeli następuje to już po zakończeniu okresu rekrutacyjnego na studia. Zadziwiające jest to, że to przedstawiciel OKE, które udostępnia prace w miejscu swojej siedziby, uznaje to za niedogodność – a jak wykażemy w dalszej części tekstu, o wiele bardziej niedogodne jest to dla samego ucznia.
Z jakich powodów może wynikać tak późny termin?
- Wypadki losowe – problemy zdrowotne i rodzinne, które zmusiły do porzucenia dotychczasowych planów;
- Zmiana okoliczności – np. uzyskanie negatywnego wyniku w trakcie rekrutacji na studia;
- Brak wiedzy o przysługujących możliwościach – wielu uczniów już po czasie dowiaduje się w ogóle o możliwości uzyskania wglądu do pracy, a następnie odwołania się od wyniku matury. Nie jest to wbrew pozorom wiedza powszechna, podobnie jak sama wiedza o prawach przysługujących uczniom.
Sprowadzane całej tej problematyki do stwierdzenia „Może chodzi o to, żeby zrobić sobie zdjęcia na pamiątkę?” uznajemy za niedopuszczalne, zwłaszcza, że pada ona z ust przedstawiciela instytucji, która powinna wzbudzać zaufanie, jeżeli chodzi o całość procedur związanych z egzaminami. Nawet, jeśli ktoś chciałby „zrobić sobie zdjęcie na pamiątkę”, to jak najbardziej może skorzystać z prawa do wglądu do pracy – powodów do zapoznania się z ocenionym egzaminem może być cały ogrom.
Wypowiedzi takie jak powyższa sprawiają wrażenie, jakoby pewne powody były „mniej ważne” od innych, jednocześnie nie wspominając o jakichkolwiek „dobrych” powodach, dla których ktoś mógłby chcieć dokonać wglądu w pracę.
„Kilka lat temu odwołania rzeczywiście były merytorycznie umotywowane. Teraz młodzież jest coraz mniej krytyczna wobec siebie. Wielu maturzystów nie przyjmuje do wiadomości, że czegoś nie umieli, tylko walczą wszelkimi metodami”
Zjawisko coraz częstszego wnioskowania o wgląd w ocenione prace maturalne, jak i składanie odwołań od otrzymanych wyników należy, w naszej opinii, oceniać jak najbardziej pozytywnie. Zwiększenie poziomu świadomości społecznej na temat możliwości kwestionowania otrzymanych wyników jest według nas zjawiskiem pozytywnym, ukazującym w dodatku, że maturzystom rzeczywiście zależy na tym, aby ich prace były ocenione rzetelnie.
Spłycanie omawianego tematu do stwierdzenia, że „Wielu maturzystów nie przyjmuje do wiadomości, że czegoś nie umieli” uważamy, ponownie, jako nadwyraz krzywdzące, a generalizowanie poprzez twierdzenie, jakoby w dzisiejszych czasach odwołania nie były merytoryczne jest według nas wyrazem braku szacunku do zdających.
Chęć wglądu do ocenionego egzaminu oznacza poważne podejście zających do swoich wyników maturalnych (które przecież mogą zaważyć na to, na jakie studia się dostaną) i są ewidentnym wyrazem braku oporu przed kwestionowaniem nieprawidłowych według nich decyzji egzaminatorów. A jak ukazały to dane Najwyższej Izby Kontroli – zdecydowanie istnieją powody, aby dążyć do weryfikacji tych decyzji.
W dalszej części rozmowy wskazano, że istnieje spory odsetek maturzystów, którzy finalnie nie stawiają się na wgląd mimo złożenia wniosku.
„Liczba takich przypadków rośnie, dlatego chcielibyśmy wprowadzenia opłat za wgląd do arkuszy. Może to zniechęciłoby niefrasobliwych maturzystów, którzy wnioskują o wgląd do swoich prac, a potem nie przychodzą, przeważnie bez uprzedzenia. Wydłużają przecież tym samym kolejkę do arkuszy tym, którym naprawdę na wglądzie zależy” – Krzysztof Słomczyński, wicedyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Jaworznie
Nie ukrywamy w tym miejscu, że to właśnie powyższa wypowiedź skłoniła nas do napisania naszej polemiki.
Po pierwsze, taka zmiana uderzyłaby nie w „niefrasobliwych maturzystów”, ale przede wszystkim w osoby o gorszej sytuacji finansowej.
Po drugie – wprowadzenie opłat jedynie w ograniczony sposób rozwiązałoby wskazany przez wicedyrektora problem, który jest efektem o wiele mniej dostrzegalnego czynnika. Mowa mianowicie o absurdalnych dystansach, jakie maturzyści z wielu regionów polski muszą pokonać, aby dojechać do „swojego” OKE. Województwa:
- zachodniopomorskie;
- warmińsko-mazurskie;
- kujawsko-pomorskie;
- lubuskie;
- opolskie;
- świętokrzyskie;
- podkarpackie;
- lubelskie
nie posiadają w swoich granicach ani jednej siedziby OKE. To doprowadza do sytuacji, w której np. maturzyści ze stolicy województwa – Lublina, muszą pokonać ponad 300 km, aby dotrzeć do OKE w Krakowie. W przypadku zdających z Janowa Podlaskiego jest to już 450 kilometrów. Ci pochodzący z Koszalina zmuszeni są do podróży wynoszącej ponad 250 km w celu odwiedzenia OKE w Poznaniu. Absolwenci z Elbląga, chcący obejrzeć swoje ocenione egzaminy, muszą wybrać się do oddalonej o ponad 250 km Łomży.
W sytuacji wykluczenia komunikacyjnego uczniów z mniejszych miejscowości lub uczniów uboższych, sprawa ich podróży do siedziby OKE oraz powrotu jest wysoce niepewna i w każdej chwili może ulec zmianie. Może tym samym dojść do sytuacji, że uczeń w chwili składania wniosku ma zapewniony transport, który jednak straci tuż przed wyjazdem w wyniku tak banalnej sytuacji, jak brak busa, żeby zdążyć na pociąg. Podobnie odległość jest poważnym problemem dla m.in. maturzystów z niepełnosprawnościami lub których sytuacja życiowa zmusiła do wczesnego podjęcia pracy zarobkowej dla utrzymania rodziny.
Niezależnie od tego, w przypadku wszystkich uczniów „wyprawa do OKE” (bo inaczej nie można tego nazwać) wiąże się ze sporymi kosztami transportu w obie strony.
Oczywistym jest jednocześnie, że osoba, która musi pokonać wielogodzinną podróż w celu wglądu do pracy nie będzie robić tego „bo tak”. Dewaluowanie składania przez maturzystów wniosków o wgląd, a następnie odwołań od wyników egzaminów maturalnych jest w naszej opinii niezwykle krzywdzące i spłycające powody, dla których uczniowie takie wnioski składają. Jest to dodatkowo bulwersujące w kontekście raportu NIK, który wykazał, że wysoce prawdopodobne jest, iż pewna część matur rzeczywiście jest sprawdzana niewłaściwie, a w związku z czym wątpliwości maturzystów co do swoich wyników i chęć ich weryfikacji jest tym bardziej zrozumiała.
Nasze Stowarzyszenie od początku ma na celu poprawę sytuacji uczniów i uczennic w polskich szkołach. Tym samym pragniemy wyjść z rozwiązaniem, które odpowie na wszelkie problemy związane z procedurą uzyskania wglądu do prac. Propozycja ta będzie zarazem o wiele bardziej skuteczna niż sugerowane wprowadzanie opłat czy skracanie terminów, które nie rozwiąże żadnego problemu, a jedynie wygeneruje kolejne.
Rozwiązaniem tym jest umieszczanie skanów prac egzaminacyjnych w systemie Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Zeskanowanie pracy odbywałoby się na wniosek samego maturzysty – zdajemy sobie bowiem sprawę, że skanowanie każdej pracy mogłoby doprowadzić w najgorszym scenariuszu nawet do przesunięcia terminu opublikowania wyników matur i innych egzaminów. Jednocześnie, takie działanie pozwoliłoby zaoszczędzić czas zarówno uczniowi, jak i samym OKE, które nie musiałyby poświęcać zasobów na organizację wglądu do takiej pracy.
Nie poprzestając jednak wyłącznie na polemice – zwróciliśmy się do Ministerstwa Edukacji oraz Rzecznika Praw Obywatelskich z pismem, w którym wskazujemy na powyższe problemy związane z dostępem do prac, a także przedstawiamy naszą propozycję na ich rozwiązanie. Mamy nadzieję na odpowiedź w niedługim czasie, aby potencjalnie było możliwe wdrożenie omawianych zmian ze stosownym wyprzedzeniem, przed kolejnym „sezonem” egzaminacyjnym.
Artykuł w gazecie wyborczej – https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,32164480,nik-matury-sprawdzane-sa-nierzetelnie-odwolan-przybywa-bo.html
Grafika pochodzi z Freepik (www.freepik.com)