Polemika z prof. J. Pyżalskim
Szanowni Państwo,
Pan Profesor Jacek Pyżalski opublikował kilka krytycznych uwag dotyczących metodologii badań będących podstawą raportu „Prawa ucznia w szkole. Raport z badań” (zobacz). Dziękuję za ten głos w imieniu autorów badania i raportu, jak i całej społeczności Stowarzyszenia Umarłych Statutów. Cieszy nas po pierwsze to, że nasz raport został dostrzeżony, a po drugie – że jest poddawany analizie. Mamy świadomość swoich niedoskonałości, niedociągnięć i braków, toteż za wszelkie głosy, które dopływają do nas, a które przyczynić mogą się do udoskonalenia naszej pracy, serdecznie dziękujemy
Do uwag Pana Profesora chciałbym się ustosunkować, jako że uważam, że jest to konieczne.
1. Przede wszystkim chciałbym wskazać, że zaznaczono w raporcie (w przedmowie, wstępie i artykule wprowadzającym), że jest to pierwsze tak kompleksowe i całościowe badanie w tej tematyce, że mamy świadomość pewnych trudności związanych z selekcją zagadnieniem, z tym np. z ogólnością niektórych pytań zadawanych respondentom. Na Konferencji, w trakcie prezentacji raportu, mówiłem o tym, że to pewien początek, przetarcie szlaków w celu dalszego badania tego, czy prawa w szkołach się przestrzega.
2. Odnosząc się do szczegółowych kwestii podniesionych w krytyce, chciałem wskazać, że decydując się na przeprowadzenia badania metodą ankiety kwestionariuszowej z zastosowaniem techniki CAWI, byliśmy świadomi wad, jakimi ta technika jest obarczona. Posiada ona jednak wiele zalet, które w naszej opinii były przeważające. Uznaliśmy, że dla pierwszego badania o takiej tematyce to dobre narzędzie: pozwoli na ogląd sprawy. Kolejne już badania, które mogą powstawać m.in. w oparciu o nasz raport, będą mogły być prowadzone w formie np. pogłębionych wywiadów, wywiadów kwestionariuszowych; będą mogły skupiać się na poszczególnych aspektach praw uczniów czy być zawężane do konkretnych prób badawczych, dobieranych metodą inną niż losowa czy też np. zawierać tak sformułowane pytania, w których bada się występowanie pewnych zjawisk w ostatnim roku szkolnym czy w okresie kilku miesięcy.
3. Rozkład wieku badanych jest niereprezentatywny tylko w tym zakresie, w jakim wynika to z zastosowanej techniki przeprowadzenia ankiety (która wymagała, by respondent musiał mieć dostęp do Internetu, posiadać umiejętność czytania, być świadomym swoich praw itp.). W mojej ocenie nie jest to zarzut, który miałby siłę niweczyć wiarygodność wyników.
4. Do próby badawczej zdecydowaliśmy się zaliczyć absolwentów do dwóch lat wstecz, uznając to za stosowne. Nie jest prawdą, że takich badanych było 12%, co miałoby świadczyć o fałszywości wyników badania. W strukturze wieku badanych osób z rocznika 2000 i starszych było zaledwie 1.2%; 59,6% badanych stanowiły osoby urodzone w latach 2003-2006. Natomiast odsetek badanych młodszych niż 12 lat, którym w wypełnieniu ankiety mogli pomagać np. rodzice lub starsze rodzeństwo, to tylko 2,3%. Zarzut postawiony naszemu badaniu, jakoby wyniki były zafałszowane przez anormalną nadreprezentację osób, które skończyły szkołę relatywnie dawno, jest zatem całkowicie nieprawdziwy i nie znajduje odzwierciedlenia w materiale badawczym.
5. W krytyce podniesiono, że „badania realizowano od września 2022”. Nie jest to prawdą – badania rozpoczęto w sierpniu 2022 r. Postawiona w krytyce teza, że dobór próby mógł zafałszować wyniki, bo nie wiadomo, kim są respondenci zaznaczający, że ukończyli szkołę podstawową lub uczęszczali do niej w 2022 roku („czy to byli uczniowie szkół podstawowych, którzy nie kontynuują nauki, czy jednak (przynajmniej w jakimś odsetku) uczniowie szkół ponadpodstawowych”), jest nietrafna i wynika z niezrozumienia specyfiki doboru próby. Badanie ankietowe rozpoczęło się 15.08.2022 r. – w czasie wakacji. Uczniowie wypełniający ankietę w okresie wakacji (a było ich 48,5% – tyle osób wypełniło ankietę do 4.09.2022 r.), którzy byli na etapie pomiędzy szkołą podstawową a ponadpodstawową, nie mogliby wziąć udziału w ankiecie, gdyby badanie nie było skierowane do osób, które uczęszczają do szkoły podstawowej lub właśnie ją ukończyli. Brak takiego rozróżnienia spowodowałby zafałszowanie wyników i zachwiałby doborem próby. To, z czego uczyniono nam zarzut, w naszej ocenie jest zaletą ankiety. Ponadto w instrukcji do ankiety zaznaczyliśmy, że „Odpowiedzi powinny dotyczyć szkoły, do której ankietowany/na obecnie uczęszcza lub do której ostatnio uczęszczał_a (której jest absolwentem_tką)”.
Oczywiście pewna grupa respondentów wypełniająca badanie we wrześniu 2022 r., a będąca wówczas w nowej szkole, mogła nie mieć pełnego obrazu co do tego, jak wygląda statut tej szkoły – nie jest to jednak grupa tak liczna, by miało to dezawuować wyniki badania. Chciałbym też podkreślić, że zastrzeżenie to świadomie poczyniłem tylko w odniesieniu do przepisów statutu szkoły, a nie do innych kwestii związanych z naruszaniem prawa – bo w tych pozostałych przypadkach nie ma znaczenia, do jakiej szkoły uczęszcza ankietowany, a znaczenie ma to, czy z danym naruszeniem prawa się spotkał (zaznaczam, że m.in. z tego powodu nie analizowaliśmy odpowiedzi pod kątem typu szkoły – nie piszemy nigdzie, że jakiś odsetek badanych ze szkół ponadpodstawowych spotykał się z danym naruszeniem często, a w szkołach podstawowych – rzadko).
Wydaje się, że Autor krytyki powyższego nie dostrzegł, bo pisze: „Przy okazji – o jakiej szkole wypowiadają się ci uczniowie szkół ponadpodstawowych, którzy ukończyli szkołę podstawową w 2021 roku – o podstawowej, czy swojej obecnej średniej. To zresztą nie jest jasne w odniesieniu do wszystkich badanych ze szkoły ponadpodstawowej, którzy odpowiadają na pytania o nieograniczoną przeszłość (czy kiedykolwiek zdarzyło ci się, że? – mogło się przecież zdarzyć w szkole podstawowej)”.
6. Co do nieścisłości w zakresie tego, że w opisie próby wskazano, że uczniowie szkół podstawowych to 25,5% respondentów, a z opisu próby, która odpowiadała na pytania dot. praw uczniów pełnoletnich wynika, że jest ich około 19%, to chciałem wskazać, że ta różnica wynika z błędu technicznego ankiety, która pozwalała respondentom odpowiadać na te pytania pomimo wskazania przez nich, że są uczniami szkół podstawowych. Takich respondentów było 7,3%. Większość z nich w pytaniach wskazywała opcję „nie wiem”. Odpowiedzi „nie wiem” zostały potraktowane jako brak danych i wyłączone z dalszej analizy (s. 44, przypis nr 6). W naszej ocenie nie wpływa to na interpretację wyników badania w sposób na tyle daleko idący, że nakazywałoby to stawiać tezy, że wyniki badania są niewiarygodne. Poza tym, jak wskazałem wyżej, nie analizowaliśmy odpowiedzi pod kątem typu szkoły.
7. Autor krytyki wskazuje też, że nie uwzględniliśmy tego, że: „Próba zebrana ankietą z linku internetowego nie pozwala na przenoszenie jej wyników na całą populację” oraz że: „Nigdzie w raporcie nie znalazłem informacji, że Autorzy raportu są świadomi tego interpretując wyniki – piszą po prostu, że diagnozują, jak jest w polskiej szkole z przestrzeganiem praw ucznia”. Nie jest to prawdą. Jak wskazałem na wstępie, bylibyśmy świadomi wad (ale i zalet) wybranej przez nas techniki badawczej. Ponadto wprost napisaliśmy, że: „Co prawda wyniki badania odnoszą się do próby i nie można ich w prosty sposób przekładać na populację, jednak nie umniejsza to temu, że pokazują one skalę problemu” (s. 107).
Przy tej okazji Autor krytyki wraca do kwestii tego, że próba była dobierana losowo, a większą motywację do wzięcia udziału w ankiecie mogli mieć ci, których prawa są naruszane. Jak już wskazywałem, byliśmy tego świadomi – bo byliśmy świadomi tego, jak działa badanie ankietowe przeprowadzone techniką CAWI.
8. Co do uwag w zakresie sformułowania pytań o doświadczenia łamania praw ucznia, chciałem wskazać, że świadomie w pytaniach koncentrowaliśmy się na zbadaniu tego, „czy kiedykolwiek coś się zdarzyło”. Takie było nasze założenie i pomysł na to badanie – bo to pierwsze o takim zakresie w tej tematyce. Jak już wskazywałem, nasze badanie to przyczynek do kolejnych badań, to próba złapania pierwszego oglądu. Napisałem w raporcie: „Niemniej jednak skonstruowanie jednego badania, które pozwoliłoby na zebranie kompleksowych odpowiedzi, nie było proste. Znacznie łatwiejsze byłoby zbadanie np. tego, w jakim stopniu przestrzega się praw uczniów pełnoletnich albo czy i jak respektowana jest w szkołach wolność sumienia i wyznania. Z tego też powodu pytania, które stawialiśmy respondentom, musiały być w pewnym stopniu ogólne – choć nie oznacza to jednak, że szczegółowych pytań brakuje” (s. 15-16). Ta ogólność odnosiła się również do niezawężania horyzontu czasowego, o który pytaliśmy badanych. Ponadto co do przytoczonego w krytyce przykładu – pytania o brak mydła i papieru w szkolnych toaletach, to akurat wskazaliśmy, że: „Ponadto w polskich szkołach z brakiem podstawowych środków higienicznych w toalecie nie spotkał się zaledwie co czwarty uczeń. Należy oczywiście wziąć w tym przypadku poprawkę na to, że ten brak mógł być chwilowy, natomiast nawet i wtedy wyniki szokują” (s. 92).
Można oczywiście zastanawiać się, jak to wskazano w krytyce, czy w tej samej podgrupie odpowiadających powinny być osoby, które z danym zjawiskiem spotkały się jednokrotnie oraz które spotykały się z nim notorycznie. Trzeba to jednak czynić w odniesieniu do tego, co w raporcie się znajduje.
Pytania, na które odpowiadano „tak”, „nie” lub „nie wiem”, dotyczyły trzech sekcji: sytuacji, które mogą spotkać uczniów w szkole (pytania takie zawarte były w sekcji dot. uczniów pełnoletnich, jak i w części ogólnej) oraz tego, czy dane przepisy lub sformułowania znajdują się w statucie. Tak sformułowanych pytań było 29 (z tym, że nie wobec wszystkich można stawiać zarzut, że takie sformułowanie wpływa na interpretację wyników, o czym niżej), 37 pytań było pytaniem o częstotliwość i skalę zjawiska; ankieta zawierała dodatkowo też kilka innych pytań oraz miejsca na swobodne wypowiedzi, które były umieszczone po każdej sekcji. Nie jest zatem prawdą, że „w ten sposób sformułowano i zinterpretowano bardzo wiele pytań stanowiących podstawę raportu”.
Wyjaśnienia wymaga, dlaczego nie wobec wszystkich pytań z odpowiedziami „tak”, „nie” lub „nie wiem” można stawiać zarzut nieprawidłowego sformułowania pytania.
Jeśli chodzi o te pytania w zakresie przepisów statutowych, to w naszej ocenie trafne było takie właśnie skonstruowanie pytania: bo dane przepisy w statucie są, albo ich nie ma. Respondenci byli ponadto poinstruowani, że: „W niektórych pytaniach pytamy o pewien stan rzeczy – chodzi nam wówczas o najbardziej aktualny stan rzeczy (jeśli np. gdy byłeś w I klasie, statut stanowił X, a następnie Z, interesuje nas stan Z)”. Uwzględniliśmy zatem to, że w czasie edukacji w szkole stany faktyczne ulegają zmianom.
Natomiast gdy pytaliśmy o prawa uczniów pełnoletnich, prosząc o wskazanie, czy dane sytuacje występują w szkole, czy nie, tak dobraliśmy opis tych sytuacji, by wyniki nie zostały zniekształcone przez fakt tego, że respondenci mają do wyboru tylko trzy możliwości odpowiedzi. Uwzględniliśmy to na etapie budowania hipotez – wiedzieliśmy, że jeśli zabrania się wychodzenia z budynku szkoły, to jest to sytuacja permanentna i wiedza ucznia o tym zjawisku nie jest uzależniona od tego, czy przypadkiem trafił na taką sytuację, czy też nie. Podobne założenia przyjęliśmy też do pozostałych sytuacji: możliwości samodzielnego usprawiedliwiania nieobecności, zwalniania z zajęć, decydowania o uczęszczaniu na zajęcia religii i wychowania do życia w rodzinie, konieczności uzyskiwania zgód od rodziców na udział w wycieczkach czy imprezach szkolnych a także zastrzegania dostępu do ocen. Podobnie wyglądał etap formułowania hipotez dla sytuacji które spotykają wszystkich uczniów. Znalazło się tam pytania o dostępność mydła w szkolnych toaletach, ale – jak już wskazałem – w analizie wyników zwróciliśmy uwagę, że odsetek odpowiedzi wskazujących na takie braki nie musi być reprezentatywny.
Mamy jednocześnie świadomość pewnego niedostatku, jakie mogą nieść pytania z tak sformułowanymi odpowiedziami, jakkolwiek – co jeszcze raz chcę podkreślić – jest spowodowane m.in. tym, że to pierwsze tak duże badanie o prawach ucznia.
9. Jesteśmy też całkowicie świadomi tego, że pytania, w których respondenci określali, jak często coś miało miejsce, nie pozwalają na dokładne określenie, ile razy i w jakim czasie coś się zdarzyło. Nie można chyba jednak tego racjonalnie wymagać. Symptomatyczne jest to, że w krytyce Autor negatywnie ocenił pytania, w których proszono o jednoznaczne odpowiedzi („tak”, „nie” lub „nie wiem”) oraz te, w których proszono o określenie częstotliwości zjawiska (a określenia stopnia częstotliwości są z istoty rzeczy nieostre). Autor zatem skrytykował oba typy pytań, co w mojej ocenie podważa wartość merytoryczną krytyki.
10. Całkowicie nie mogę się zgodzić z tezą, że: „W całym raporcie też – przynajmniej część wskaźników, to dosyć swobodne interpretowanie tego, co jest łamaniem praw. A ta kwestia jest przecież najistotniejsza i dla tych badań i interpretacji ich wyników”. Przedstawienie wyników badań poprzedza mój artykuł „Krótki przewodnik po prawach ucznia, czyli wprowadzenie do raportu”, w którym wyjaśniam, dlaczego sytuacje, o które pytaliśmy uczniów, stanowią naruszenia prawa.
Wybrane przez Autora krytyki dwa przykłady owego „swobodnego interpretowania tego, co jest łamaniem praw” nie potwierdzają tej tezy i są ponadto przejawem cherrypickingu.
Pytanie o to, czy szkoła ingeruje w to, co robią uczniowie w prywatnym czasie zostało sformułowane – z czym trzeba się zgodzić – nie w pełni precyzyjnie. Przyznać też muszę, że jego redakcja językowa nie jest najwłaściwsza i jego zrozumienie mogło być dla badanych problematyczne.
Autor pisze też, że wskazujemy w raporcie jako naruszenie prawa to, że statut zawiera przepisy nakładające na uczniów kary w postaci prac porządkowych, co – jego zdaniem nie powinno mieć miejsca, bo „w tym samym czasie obowiązuje już (od czerwca 2022) Art. 4 punkt 4. Ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich”, który pozwala dyrektorowi szkoły nakładać na nieletnich środki oddziaływania wychowawczego w postaci m.in. przywrócenia stanu poprzedniego lub wykonania określonych prac porządkowych na rzecz szkoły. Przede wszystkim podnieść trzeba, że katalog kar stosowanych na mocy ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich (u.w.r.n.) określa właśnie ta ustawa i statut czynić tego nie może (co wynika z § 137 rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów w sprawie „Zasad techniki prawodawczej”). Poza tym Autor nie dostrzegł, że u.w.r.n. weszła w życie dopiero 1.09.2022 r., a w czerwcu została tylko uchwalona (obwieszczona została 12.08.2022 r.). Trzeba zauważyć, że w dacie badania dla tej grupy respondentów, która odpowiadała na pytania w okresie wakacji ta ustawa jest irrelewantna. Dla pozostałych – w mojej ocenie – jest to bez dużego znaczenia, bo nie obserwowaliśmy nowelizacji statutów wynikającej z tego, że uchwalono art. 4 ust. 4 u.w.r.n.
11. Nie w samej krytyce, ale w dyskusji z nią związanej pojawiły się zdania o tym, że badanie było robione „pod tezę” i po to, by „coś” udowodnić (w domyśle – że prawa uczniów są naruszane). Są to w istocie zarzuty mające w całości zdyskredytować badanie. Uważam, że są one bezpodstawne. Badanie nie zostało przeprowadzone w celu wykazania, że występuje stan X, oceniany negatywnie. Badanie zostało przeprowadzone, by zweryfikować hipotezy, które postawiliśmy na podstawie własnej obserwacji. Wyraźnie wskazuję to w swoim artykule wprowadzającym, gdzie piszę: „Na przestrzeni kilku lat działalności Stowarzyszenia zauważyliśmy, że nieprzestrzeganie prawa jest czymś, co immanentnie jest związane z polską szkołą. Naruszenia praw uczniów nie były jednostkowymi przypadkami, pojedynczymi sytuacjami – wszystkie one wpisywały się w szerszy kontekst. Z docierających do nas zgłoszeń mogliśmy w przybliżeniu szacować skalę problemu, z którym mamy do czynienia. Brakowało nam jednak konkretnych danych – stąd zrodził się u nas pomysł na badanie ankietowe. Nasze doświadczenie pozwoliło wybrać zagadnienia, o które warto zapytać uczniów – wiedzieliśmy bowiem, w jakich obszarach dochodzi do naruszeń prawa”.
Nie pytaliśmy o sytuacje, które mimo że są przejawami naruszania prawa uczniów, występują marginalnie. Takie sytuacje już na etapie formułowania hipotez odrzuciliśmy.
Chcę też zwrócić uwagę, że hipotezy, które postawiliśmy, zostały potwierdzone w różnym stopniu. Wyniki badania nie stanowią o tym, że nieprzestrzegania praw uczniów w każdym aspekcie jest na takim samym poziomie.
12. Krytyka raportu pomija w ogóle tę część, która mówi o tym, jak uczniowie reagują na nieprawidłowości i z jaką odpowiedzią się spotykają. Ich odpowiedzi, w tym zwłaszcza te w formie krótkich wypowiedzi, niosą ze sobą dużą wartość poznawczą. Dyskredytowanie badań i jego wyników in genere jest choćby i tylko dlatego nieuprawnione.
13. W krytyce postawiono też tezę, że: „Taka diagnoza mówi przecież o kimś – jeśli prawa są łamane, to ktoś je łamie. Czyli wyniki mówią o nauczycielach. Z całą pewnością wielu nauczycieli tych praw nie łamie”. Uważam, że wyniki badania nie pozwalają na wyciągnięcie takiego wniosku, a już w szczególności nie został on wyciągnięty przez autorów badania i raportu.
Wyniki badania wskazują przede wszystkim na systemowy problem związany z tym, jak wygląda przestrzeganie prawa w szkołach. W żadnym miejscu raportu nie ma mowy o tym, że winni temu są wszyscy nauczyciele. Tak, zapewne jest tak, że pojedynczy nauczyciele prawo naruszali – i to chyba jedyny wniosek tego rodzaju, który można postawić.
14. Nasze badanie jest pierwszym tak wielkoskalowym na ten temat. Powoduje to pewne trudności – których my byliśmy świadomi. Chciałbym zaznaczyć, że to dopiero początek, a nie koniec badań. Mając ogólny zarys tego, jak sprawa wygląda, można nasze wyniki weryfikować.
Do tej pory mieliśmy tylko hipotezy, nasz raport przynosi tezy. Jesteśmy moim zdaniem w tym obszarze nauki na początkowym etapie. Teraz tezy nie tylko mogą, ale powinny podlegać dyskonfirmacji lub falsyfikacji. Bo to jest istotą nauki. Będziemy zaszczyceni, gdy będziemy mogli naszymi obserwacjami na polu praw ucznia wesprzeć innych badaczy.
Sądzę jednak, że wysuwane zastrzeżenia co do metodologii nie są wystarczającą podstawą, by przedstawione w raporcie wyniki a limine odrzucać. Uważam, że do tego konieczne są kolejne badania.
15. Nie zgadzam się z tym, że badań było lepiej w tej formie nie przeprowadzać. Takie zdania są krzywdzące i marginalizują problem przestrzegania praw uczniów w szkołach.
Liczę, że zrobiliśmy coś, co będzie po pierwsze przyczynkiem do dalszych badań, a po drugie – impulsem do zmian w szkołach.
Łukasz Korzeniowski
redaktor książki „Prawa ucznia w Polsce. Raport z badań”, współautor badania „Prawa ucznia w Polsce. Świadomość. Naruszenia. Reakcje”, Prezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów