Szkoła w czasach zarazy [FELIETON]

Opublikowane przez Łukasz Korzeniowski w dniu

Świat ogarnęła pandemia koronawirusa SARS-CoV-2. Skutki tej sytuacji odczuwamy wszyscy. W Polsce nieczynne są puby, restauracje, galerie handlowe. Zajęć nie prowadzą uczelnie i szkoły. Jak w czasach zarazy odnajduje się polska oświata?

Stan zawieszenia

W środę Minister Edukacji Narodowej podjął decyzję o tym, aby na dwa tygodnie zawiesić funkcjonowanie szkół. Od 12 do 25 marca została zawieszona działalność dydaktyczna, wychowawcza i opiekuńcza szkół wszystkich typów, przedszkoli oraz innych placówek określonych w rozporządzeniu. Wyjątek przewidziano dla szkół podstawowych i przedszkoli, które w dniach 12 i 13 marca miały prowadzić działalność opiekuńczą.

§ 3. Czasowe ograniczenie funkcjonowania jednostek systemu oświaty, o których mowa w § 2 ust. 1, polega na zawieszeniu prowadzenia działalności dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej (…).

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 11 marca 2020 r. w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19

Jednocześnie MEN apelowało, aby czasu zawieszenia zajęć nie traktować jak ferii, jak dodatkowego wolnego, ale żeby podejść do sprawy z rozsądkiem: po pierwsze bez potrzeby nie opuszczać miejsca zamieszkania, poddać się swego rodzaju społecznej kwarantannie, a po drugie, żeby wolny czas poświęcić na naukę. W tym celu MEN wraz z Ministerstwem Cyfryzacji uruchomiło specjalne narzędzia do nauki zdalnej i zachęcało nauczycieli do korzystania z nich.

Należy przy tym pamiętać, że nauczyciele, mimo że nie prowadzą zajęć, pozostają w gotowości do wykonywania pracy i powinni realizować polecenia dyrektora szkoły.

Dwa wyżej wymienione czynniki, czyli zachęty MEN do prowadzenia nauki zdalnej i pozostawanie przez nauczycieli w gotowości do podjęcia pracy doprowadziły do nieoczekiwanych efektów.

Stan nieporozumienia

Okazało się, że w wielu szkołach dyrektorzy i nauczyciele mają problem z interpretacją tego, co oznacza zawieszenie prowadzenia działalności dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej przez szkoły.

Z pomocą powinien przyjść im art. 109 ustawy Prawo oświatowe, który wymienia podstawowe formy działalności dydaktyczno-wychowawczej szkoły. Są to m. in. obowiązkowe i dodatkowe zajęcia edukacyjne,
zajęcia rewalidacyjne czy zajęcia rozwijające zainteresowania i uzdolnienia uczniów. I te właśnie formy działalności szkoły zostały zawieszone.

Rozporządzenie nie przewiduje, że działalność dydaktyczna szkół ma odbywać się teraz zdalnie, że należy realizować obowiązkowe zajęcia edukacyjne za pomocą Internetu. Rozporządzenie jasno i wyraźnie mówi, że ta działalność do 25 marca została zawieszona, nie odbywa się. Ministerstwo, mówiąc o nauce zdalnej, nie miało na myśli skopiowania zajęć szkolnych w skali 1:1 do wirtualnej rzeczywistości.

Trzeba jasno podkreślić, że:

  • organizowane nauczanie zdalne nie ma być kopią lekcji organizowanych w szkole;
  • nie można sprawdzać obecności na organizowanych przez nauczycieli wirtualnych lekcjach;
  • nie można wystawiać ocen za zadawane w trybie zdalnym prace;
  • prace te nie mogą być obowiązkowe do wykonania;
  • wirtualne lekcje powinny służyć utrwaleniu i powtórzeniu wiadomości; nie można realizować nowych tematów ani zalecać uczniom, aby sami takie tematy realizowali.

Ministerstwo bardzo racjonalnie argumentowało, dlaczego nie zdecydowało się na taki krok. Przede wszystkim nie każdy uczeń ma dostęp do internetu i nie każdy uczeń może mieć w domu komfortowe warunki do korzystania z lekcji online. Co najważniejsze jednak, dwutygodniowa przerwa nie jest zagrożeniem dla realizacji podstawy programowej, więc nie czas na to, żeby ją teraz realizować (zwłaszcza, że nie wszyscy uczniowie mogli by w tym uczestniczyć). Nauka zdalna to czas na powtarzanie i utrwalanie materiału. To też okazja do zdobycia pozapodręcznikowej wiedzy, do nauki w inny niż tradycyjny sposób – z wykorzystaniem You Tube czy gier komputerowych.

Tutaj słowem wyjaśnienia należy wspomnieć, że rozporządzenie Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pozwala uczelniom na prowadzenie zajęć zdalnie.

„Na zadania czekam do 18:00. Kto nie wyśle, ma jedynkę”

A co się dzieje w polskich wirtualno-realnych szkołach? Na pewno dzieje się dużo za dużo.

Od środy skrzynka mailowa naszego Stowarzyszenia jest rozgrzana do czerwoności zupełnie tak, jakby wcale nie była bezbarwną skrzynką internetową, a rzeczywistą czerwoną skrzynką pocztową. Skrzynką, do której co chwila ktoś wrzuca list.

A co w tych listach?

Niektóre szkoły tak pospieszyły się we wprowadzaniu innowacyjnych metod nauczania, że już w czwartek były gotowe do organizowania online zajęć zgodnie z dotychczasowym planem lekcji. Lekcje skrócono, przerwy wydłużono – ale o 8 rano już trzeba było czekać przed komputerem (dobrze, że chociaż można było być w piżamie, z kolorowymi włosami i z kubkiem kakao pod ręką).

Sprawdzenie obecności? Żaden problem, przecież w końcu jest messenger: nauczyciel pisze numerki z dziennika, a obecni zostawiają „łapkę w górę”. Potem zadać zadanie, kazać odesłać do 18:00 i na koniec postraszyć jedynką tych, którzy nie mieliby zamiaru się wywiązywać z obowiązku.

Testy, sprawdziany i kartkówki to pewnie kwestia czasu. Ciekawy tylko jestem, jak nauczyciele sobie poradzą z kwestią ściągania? Obowiązek włączenia kamerki? Nadzór rodzica?

Kto zaś nie robi zajęć wirtualnie, wysyła listę zadań do zrobienia czy tematów do przerobienia. Podstawa programowa się przecież sama nie przerobi i żaden koronawirus w jej przerabianiu nie przeszkodzi. A kto odważy się podnieść rękę przeciw podstawie programowej, niech będzie pewny, że… Sami dokończcie.

Oczywiście procedura na wysłaniu zadań się nie kończy. Trzeba robić notatki, wypełniać zeszyt ćwiczeń. Co z tego, że to nowy materiał, który nie każdy uczeń zrozumie? Szkoła to szkoła. Potem odesłać na maila i czekać na ocenę.

Stan frustracji

Rodzice i uczniowie już powoli mają dość. Już – a przecież minęły dopiero dwa dni. Nie dość, że są szkoły, które sprawdzają obecności i wystawiają oceny, mimo że tego nie mogą robić, to nauczyciele nie zawsze znają umiar w zadawanych ocenach.

Uczniowie skarżą się, że materiału do przepracowania jest więcej, niż zrobiliby go w szkole w ciągu dwóch tygodni. Pojawią się czasem lekko dziwne zadania i takież metody sprawdzania, czy zostały one wykonane – np. przesłanie nauczycielowi wychowania fizycznego filmiku potwierdzające, że się ćwiczyło z Anną Lewandowską czy innym fit-instruktorem.

Zadawanie zadań nie jest na razie w ogóle skoordynowane (choć MEN zapowiada, że ma się to zmienić). Uczniowie są zasypywani poleceniami. Polonista zadaje do przeczytania dwie lektury i kilka wypracowań, nie patrząc na to, że matematyczka kazała rozwiązać kilkadziesiąt zadań. Że z biologii są karty pracy, że z angielskiego trzeba prowadzić rozmowy na Skype.

A Ministerstwo podkreślało, że nie chodzi o to, żeby teraz uczniowie od rana do nocy mieli rozwiązywać zadania. To czas też na nowe sposoby uczenia, na korzystanie z propozycji TVP i Polskiego Radia, na obejrzenie filmów i książek, które nie są lekturami.

Stan ocenozy

Jednego pandemia wirusa nie zmieniła. Metod nauczania. Jestem zaskoczony, jak szybko udało się nauczycielom zaaplikować w wirtualnej rzeczywistości to, co w procesie nauczania najmniej ważne – czyli oceny.

Chyba nie jesteśmy jeszcze sobie w stanie wyobrazić, że można się uczyć bez ocen. Że nie trzeba straszyć jedynkami. Że nie trzeba kazać odsyłać rozwiązanych zadań. Że są o wiele lepsze sposoby motywowania uczniów do nauki.

Wystarczy polecić obejrzenie kilku filmików na You Tube i potem chętnych zaprosić do wspólnej dyskusji. Chętnych na pewno nie braknie. Potem można przejrzeć ciekawe fora i blogi. Rozmawiać o tym, co się znalazło. Bez ocen.

Szkoła musi zrozumieć, że czas zmienić podejście do ucznia. Tego wymaga sytuacja. Trzeba wyzbyć się myślenia o ocenianiu. To jest wyzwanie. Ale lepiej potraktować to jako eksperyment. Naprawdę nic się nie stanie, jeśli przez dwa tygodnie uczniowie nie dostaną żadnej oceny. Naprawdę nic! Nie wierzycie? Spróbujcie. Lepszego czasu dla takiego eksperymentu może już nie być.

Warto wziąć pod uwagę, że sytuacja jest stresująca dla nasz wszystkich. Dla uczniów też. Czy naprawdę najlepszą rzeczą, jaką możemy im teraz zafundować, są stosy zadań do wykonania na czas, na ocenę, a kto nie zdąży, ten usłyszy „Siadaj, pała!”?


A uczniów w wolnym czasie zachęcamy do wypełnienia naszej ankiety, która posłuży do opracowania raportu na temat stanu przestrzegania praw ucznia.

Reagujemy

Stowarzyszenie Umarłych Statutów napisało do ministra Dariusza Piontkowskiego pismo ws. błędnego interpretowania przepisów rozporządzenia przez dyrektorów szkół. Telefonicznie poinformowaliśmy też MEN o zgłaszanych nam uwagach. Czekamy na komunikat MEN w tej sprawie.

Jeśli okaże się, że w przyszłym tygodniu wciąż będą zdarzały się przypadki naruszania § 3 rozporządzenia mówiącego o zawieszeniu zajęć, będziemy reagować. W jednej szkole po naszym piśmie już zrezygnowano ze sprawdzania obecności.

❗️Ocenianie zadań zadawanych zdalnie. Piszemy do MEN❗️ [UDOSTĘPNIJ]Polska szkoła nie może żyć bez ocen, nawet w…

Opublikowany przez Stowarzyszenie Umarłych Statutów Czwartek, 12 marca 2020

Obraz Alexas_Fotos z Pixabay