Gdy demokracja działa za dobrze. SUS na ratunek nauczycielom

Opublikowane przez Damian Zdancewicz w dniu

Nauczyciele i dyrektorzy szkół często zarzucają nam – wolontariuszom Stowarzyszenia Umarłych Statutów – że jako organizacja broniąca praw uczniów zdecydowanie za rzadko zajmujemy się czymś innym, niż bronienie praw uczniów. Wbrew temu poglądowi działamy jednak wszędzie tam, gdzie w szkole naruszana jest praworządność. Nawet, jeżeli dzieje się to… za sprawą samych uczniów.

Taką niezwykle nietypową interwencję SUS prowadzi właśnie w XXI Liceum Ogólnokształcącym w Wadowicach, mieszczącym się w Zespole Szkół nr 37. Ustalamy, jak to się stało, że tamtejszy samorząd uczniowski… uchwalił regulamin, przewidujący szereg daleko idących zakazów, których przestrzegać musi grono pedagogiczne. W przeciwnym wypadku nauczyciele muszą liczyć się z karami – niekiedy bardzo surowymi – nakładanymi przez przewodniczącego SU lub jego zastępców.

Co wolno nauczycielowi?

Długą listę otwierają zakazy dotyczące dress code. Jak czytamy w regulaminie uchwalonym przez SU, pracownikom szkoły „zabrania się prowadzenia zajęć lekcyjnych w ubraniach mogących powodować dekoncentrację lub uczucie rozdrażnienia wśród uczniów”. Wśród przykładowych strojów tego typu, dokument wymienia „kostiumy nielicujące ze współczesnym poczuciem estetyki”. Pojęcie to nie zostało dookreślone w innych artykułach, ale jako przykład podano m.in. „niedopasowane kolory”. Nauczyciele mają nakaz stosowania makijażu, jeżeli może to zapobiec negatywnemu odbiorowi ich wizerunku przez uczniów.

Prowadzący zajęcia nie ma również prawa do korzystania z telefonu – za wyjątkiem rozmów służbowych, które jednak muszą być prowadzone przy klasie, w trybie głośnomówiącym. Art. 4 ust. 20 regulaminu zakłada, że „w razie niezastosowania się [do zakazu używania telefonu], przewodniczący klasy lub jego zastępca konfiskuje urządzenie i (…) przekazuje je do biura samorządu szkolnego”. Kolejny ustęp precyzuje, że nieodebrane komórki będą licytowane na rzecz SU. Rzecz jednak w tym, że… odbiór możliwy jest „za uprzednią zgodą samorządu klasowego, po podpisaniu przez nauczyciela dobrowolnego zobowiązania do bezwarunkowego przestrzegania regulaminu”. Podobne obwarowanie dotyczy zresztą wielu innych sytuacji, w których nauczyciel „podpadnie” samorządowi. Na tej samej zasadzie może odzyskać np. odebrane mu wcześniej zapiski, listy, dokumenty i inne notatki niezwiązane z prowadzeniem zajęć, które mimo wszystko przeglądał w czasie pracy.

Co jednak z tymi, którzy nie zostali na niczym przyłapani i przez to nie mieli okazji podpisać rzeczonego dobrowolnego zobowiązania? Czy nie muszą się stosować do tych osobliwych zasad? Cóż – to załatwia już art. 1 ust. 4: „Nauczyciele, dyrekcja i inni pracownicy szkoły wyrażają zgodę na przestrzeganie niniejszego regulaminu poprzez fakt pozostawania w zatrudnieniu przez XXI Liceum.”

Środki. Uświęcone celem?

Warto zaznaczyć, że konfiskata telefonów czy „dobrowolne zobowiązanie” to nie są kary, a „środki zapobiegawcze” (tak nazwano je w art. 8 ust. 8 regulaminu – choć nie sprecyzowano, przed czym mają zapobiegać). Niezależnie od nich, samorząd XXI LO zastrzega sobie prawo do wyciągnięcia konsekwencji wobec nauczycieli, którzy z uczniowskim prawem pozostają na bakier, w ramach tzw. „procedury karnej”.

Najmniejszym wymiarem kary jest uwaga, wpisana do… elektronicznego dziennika prowadzonego przez każdego z przewodniczących klasy lub ich zastępców. Zaznaczono jednak, że oceny nie są dla nauczycieli jawne (wgląd do nich ma jedynie dyrektor, kurator oświaty lub organ prowadzący) i nie podlegają uzasadnieniu. Mają jednak kolosalne znaczenie – zbyt duża liczba uwag może skutkować „skreśleniem z listy nauczycieli”. W „przypadkach mniejszej wagi” mowa jedynie o „zawieszeniu w prawach nauczyciela”. Wprawdzie regulamin nie mówi wprost o tym, że rzeczonemu „zawieszeniu” podlega też prawo do pobierania wynagrodzenia – ustanawia jednak grzywnę za m.in. „rażący brak szacunku do społeczności szkolnej”, którą prezydium samorządu nakłada w drodze głosowania. Maksymalny jej wymiar jednak znacznie przekracza przeciętne wynagrodzenie w oświacie, więc nauczyciele są w gorszej sytuacji, niż gdyby po prostu w ramach kary nie otrzymali uposażenia.

Czy jest jakiś ratunek dla „skazanego” nauczyciela? Regulamin mówi o tym, że „postanowienia Samorządu Uczniowskiego są ostateczne i nie przysługuje od nich odwołanie”, jednak prezydium samorządu może odstąpić od kary na „umotywowaną i usprawiedliwioną prośbę dyrektora”.

Jak wiele kar wyegzekwowano na nauczycielach? Nie wiadomo.

Dyrektor bez narzędzi

No właśnie – dlaczego szef XXI LO pozwolił samorządowi uczniowskiemu na sprawowanie tak szerokiej władzy? Rzeczy w tym, że nie pozwolił. Zrobili to sami uczniowie.

Regulamin został uchwalony przez samorząd szkolny w drodze głosowania, zgodnie z ustawą Prawo oświatowe – wyjaśnia dyrektor szkoły Wojciech Karotyła w odpowiedzi na pytania SUS w tej sprawie. – Uczniowie oznajmili, że żaden z punktów regulaminu nie jest sprzeczny ze szkolnym statutem, a to jest jedyna określona w ustawie zasada, której podlega regulamin. Nie sposób nie przyznać im racji, bo statut wcale nie mówi o tym, że nauczyciel ma prawo korzystać z komórki, więc taki zakaz nie jest z nim sprzeczny.

Wprawdzie zwalniania nauczycieli bez zgody komisji dyscyplinarnej zabrania np. Karta Nauczyciela, a konfiskata mienia możliwa jest jedynie przez uprawnione do tego służby – zgodnie ze stosownymi ustawami. Już choćby w tych punktach regulamin SU XXI LO jest sprzeczny z powszechnie obowiązującymi przepisami i nie powinien mieć mocy.

Ale w naszym statucie też jest wiele niezgodnych ze statutem postanowień, które były dla nas ważniejsze niż krajowe prawo i zawsze staliśmy na stanowisku, że dopóki nie zostaną uchylone przez radę pedagogiczną, to one obowiązują, niezależnie od ustaw i rozporządzeń. Dlatego i tak egzekwowaliśmy je wobec uczniów – zwraca uwagę dyrektor. – W związku z tym musimy być konsekwentni i poprosić wcześniej samorząd szkolny o uchylenie ich regulaminu.

Uczniowie bez entuzjazmu

Jak stwierdził, zacznie jednak od rozmowy z przewodniczącymi uczonych przez siebie klas, a dopiero potem zgłosi się do przewodniczącego, który spisał i poddał pod głosowanie kontrowersyjne zasady.

Zawsze uważałem, że najważniejsza jest rozmowa i to od niej powinniśmy zacząć. Dopiero jak nie przyniesie ona skutków, wtedy pomyślimy, czy poprosić o pomoc kogoś, żeby powiedział nam, co można zrobić, żeby uczniowie przestrzegali praw nauczycieli. Jako dyrekcja nie chcemy jednak narażać się przewodniczącemu samorządu, żeby potem się na nas nie mścił, stąd raczej ważymy słowa i postępujemy ostrożnie – dodaje Karotyła.

Jak udało nam się ustalić po wizycie w facebookowej grupie dla uczniów XXI LO, rozmowy dyrektora z samorządami klasowymi nie przebiegły jednak dobrze.Jeżeli się komuś nie podobają zasady panujące w naszej szkole, zawsze może zmienić pracę” – skomentował przewodniczący jednej z klas drugich. „To prestiżowe liceum. Jeżeli ktoś nie daje rady się dopasować, jest dużo innych szkół, nie wspominając już o możliwości zatrudnienia w innych zawodach” – skomentował zastępca przewodniczącego SU.

Do sprawy będziemy wracać.


Obraz: succo z Pixabay